GNIEW
Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 978-83-280-0935-6
Wydanie I, Warszawa 2014
Na
ogół nie czytam kryminałów. Po prostu nie mogę się przekonać do tematów o
morderstwach, gwałtach, trupach w szafie itp. Wolę lżejszą fabułę. Ale zrobiłam
wyjątek. Sięgnęłam po „Gniew” pewnie dlatego, że spotkałam pana Zygmunta
Miłoszewskiego prawie osobiście. Może nie oko w oko, ale niemalże. Uczestniczyłam
w spotkaniu autorskim na festiwalu Media i Sztuka w Darłowie. I powiem, że
wypowiedzi mnie zaintrygowały. Pomyślałam sobie, że taki fajny facet musi pisać
fajne książki. To był motyw. Na całą trylogię jeszcze nie jestem gotowa, ale
Gniew czytałam z zaciekawieniem od pierwszych stron, tym bardziej, że rozdział
I zaczyna się od daty, dokładniej od dnia moich urodzin, więc nić porozumienia
była od samego początku.
Prokurator Szacki prowadzi śledztwo w Olsztynie.
Towarzyszy mu jego asesor Edmund Falk, który będzie stał przy jego boku do
końca. W trakcie robót budowlanych zostaje znaleziony trup, dosłownie szkielet.
Wszyscy są zdania, że to kości z czasów wojny. Okazuje się, że ten mężczyzna żył
jeszcze kilkanaście dni temu. Dochodzenie jest fascynujące. Trzeba to
przeczytać samemu, żeby stopniowo odkrywać, kto i w jaki sposób wpadł na trop
zabójstwa z premedytacją. Jakich morderca użył metod, żeby szkielet wyglądał
jak z czasów wojny i jaki był motyw. Prokurator Szacki chce nadążyć za przestępcą,
ale wypełnia go niespotykany dotąd gniew. Spotyka się z emocjami, których
doświadcza po raz pierwszy i które zmieniają jego życie.
Morderstwo jest niby wyjaśnione. Znamy sprawcę, ale w ważnym
momencie pozostaje znowu zagadka. Wprawdzie pan Zygmunt Miłoszewski twierdził,
że żegna się z kryminałem i postacią Szackiego, ale coś pozostaje na tyle niewyjaśnione,
że warto mieć nadzieję na kontynuację. Po prostu zakończenie jest otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz