Przedstawiam kolejną recenzję, bardziej osobiste przemyślenia czytelnika Andrzeja Rachwalskiego. Literackie słowa...
To miłe, że przedstawiona historia wyzwala takie emocje.
"...
i tak bardzo już umorusane życie. Ostatecznie o wiele lepiej, przynajmniej dla
jej psyche będzie, jeżeli ten okres pobytu w uroczym Darłowie umili jej jakiś
miejscowy Casanova. Podczas pierwszych, niewinnych spacerów okazało się jednak,
ze to całkiem
miły, inteligentny i uroczy w obejściu chłopak. Rozmowy z nim były tak
kolorowe, jak kamienie, po których stąpali.
Z
biegiem wspólnie spędzonych chwil okazało się jednak, że te błyszczące kamienie
są ciągle takie same, natomiast towarzysz jej terapii odkrywał przede nią coraz
to inne ich tajemnice. Nigdy, przynajmniej do tej pory nie zastanawiała się nad
czymś tak banalnym, jak morski, piaszczysty brzeg. A już zupełna niespodzianką
było dla niej, że o czymś tak zwyczajnym można mówić i mówić, i mówić. Łapała
się na tym, ze coraz częściej i cieplej myśli o nim. I to nie w tych błogich
chwilach ich wspólnych spacerów, ale także podczas poobiedniej sjesty, czy
późnonocnych dumań nad skołatanym życiem.
Nawet
nie zauważyła, że tak dotąd potrzebni jej przyjaciele wcale nie są tacy
potrzebni. Że chwile spędzone z tym właściwie obcym mężczyzną działają na nią,
jak najwspanialszy afrodyzjak. Boże, czy tak łatwo wyleczyć umysł z ran
zadanych przez jej dotychczasowego partnera? Czy wielkie i nierozerwalne
uczucie okazało się epizodem w jej życiu? Przecież spotkania z tym chłopcem
całkowicie zabużyły jej dotychczasowy wizerunek cierpiętnicy.
Pola
już nie cierpi. Pola odkryła, że życie przynosi takie niespodzianki, podsuwa
takie rozwiązania, o których istnieniu jeszcze do niedawna nie śmiałaby
pomyśleć. Nagle, ze strachem uzmysłowiła sobie, że jeszcze może być w życiu
szczęśliwa. Że tak naprawdę nigdy do końca nie wiesz, czy cios, który sprawia
tyle bólu nie jest kolejną szansą, kolejnym wyzwaniem, być może tym ostatnim. A
może ten chłopak z sąsiedztwa..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz