polecam

niedziela, 21 sierpnia 2016

Recenzja "Mniej złości, więcej miłości" Natalia Sońska





                 
                                     Mniej złości, więcej miłości
                                        Natalia Sońska
                            Wydawnictwo: Czwarta Strona
                                 ISBN: 978-83-7976-441-9
                                            strony: 321







      To piękna powieść obyczajowa z elementami kryminalnymi. Coś czuję, że zapowiada się nowa pisarka kryminałów. Po lekturze "Garść pierników, szczypta miłości" czekałam na kontynuację i cieszę się, że jest ciąg dalszy. W poprzedniej części Kinga była postacią drugoplanową. W "Mniej złości, więcej miłości" jest główną bohaterką, a tym razem jej przyjaciółka Hania występuje na drugim planie. Czytając miałam wrażenie, że czytam którąś z powieści Rachel Van Dyken. 

     Kinga pracuje nadal  jako dziennikarka w wydawnictwie modowym "Pearl". Lubi swoją pracę, ale jest jej trudno, kiedy jej przyjaciółka Hania odchodzi i nie dzieli z nią w redakcji tego samego pokoju. Kinga musi się dogadać z nowo przyjętą pracownicą Mirą. Zbieżność  sytuacji doprowadza do zaskakujących wydarzeń. Okazuje się, że z Mirą zwiąże ją  więcej niż sobie wyobraża. Mira jest bardziej szalona niż ona. Problemy tej dziewczyny doprowadzają do tego, że Kinga poświęca się, aby jej pomóc nie zważając na grożące im niebezpieczeństwo. 

     W życiu prywatnym Kinga myśli, że jej związek z cenionym fotografem Danielem jest najcudowniejszy na świecie. Tak jest do pewnego momentu...Jednak splot wydarzeń zmienia jej pogląd na temat miłości i poświęcenia. Daniel wyjeżdża służbowo do RPA, a Kinga myśli, że to już koniec. Nie potrafi zrozumieć, jak można wyjechać na tak długo bez pożegnania, tym bardziej wtedy, kiedy Daniel dowiedział się tak ważnej rzeczy, która miała zmienić życie ich dwojga. A on tak po prostu wyjeżdża na trzy miesiące. Kinga załamuje się, ale tylko chwilowo. Perypetie jej nowej koleżanki z pracy nie pozwalają się jej nudzić, szczególnie, że zostaje wciągnięta w wir jej wydarzeń. W trudnych momentach Kinga może liczyć  na swoją przyjaciółkę Hanię, rodzinę oraz nowo poznaną koleżankę Mirę i jej brata Kamila, który trochę pomiesza w jej życiu. 

     Powieść przeczytałam w jeden weekend z wielką przyjemnością. To może oznaczać tylko jedno, czyta się szybko i lekko. Myślałam, że będzie przesłodzona bo słowo miłość w tytule nie wzbudził u mnie wielkiego zainteresowania, ale nie... Jest ok, nawet bardzo ok. Jedynym minusem dla mnie są występujące w książce literówki w większej ilości niż zwykle oraz nieczytelne niektóre wyrazy. Oczywiście to nie wina autorki, tylko redaktorów, korektorów czy drukarni. Nie ma to większego wpływu na czytanie, więc zdecydowanie polecam. 

czwartek, 18 sierpnia 2016

Recenzja "Gra pozorów" Joanna Opiat-Bojarska

 


                             
                                             Gra Pozorów
                                  Joanna Opiat-Bojarska
                                Wydawnictwo: Czwarta Strona
                               ISBN: 978-83-7976-353-5
                                Wydawnictwo Poznańskie 2016



         Za możliwość przeczytania tej książki       
          dziękuję autorce 


     "Gra pozorów" jest kolejną powieścią Joanny Opiat-Bojarskiej. Przyznaję, że czytałam tej autorki tylko "Blogostan", który jest zresztą świetny, a na półce czeka "Klub wrednych matek". "Gra pozorów" to kryminał z wątkami obyczajowymi niezwykle tajemniczy od pierwszych stron. 

    Główna bohaterka Aleksandra Wilk jest psychologiem z zawodu oraz matką dwójki dzieci i żoną prywatnie. Jako żona zostaje postawiona w trudnej sytuacji, kiedy okazuje się, że jej mąż zginął, a może zaginął. Na miejscu, gdzie był widziany ostatnio pozostała tylko krew, dużo krwi i na pewno jego jak wskazały badania DNA. Brak ciała jest tajemnicą, którą stara rozwikłać policja i Aleksandra na własną rękę. Podejrzeń jest coraz więcej, podejrzanych również. Pewnego dnia Aleksandra zostaje porwana, po jakimś czasie uwolniona, ale to, że zupełnie nie pamięta co się z nią działo w tym czasie, doprowadza ją na granicę obłędu. Nie przypuszczała, że ona będzie również uznana za osobę zaginioną. Przez dłuższy czas nie wie, o co chodzi.  Musi udowadniać, że mimo wszystko nie traci rozumu i zdrowego rozsądku, że potrafi zajmować się dziećmi i wypełniać swoje obowiązki zawodowe. Ale nie poddaje się i prowadzi swoje śledztwo. W trakcie swoich dochodzeń do prawdy styka się z wieloma bolesnymi informacjami dotyczącymi jej kochanego wydawało się męża. 
     
      " Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób" 

     Aleksandra daje się wciągnąć w niebezpieczną grę i wgłębia się coraz bardziej w sferę pomiędzy realizmem a prawdopodobieństwem. Osobiście nasuwało mi się pytanie, ile jesteśmy w stanie uwierzyć informacjom zasłyszanym w telewizji i prasie na temat jednego, tajemniczego  zdarzenia? Jest wprawdzie krew ofiary, są więc ślady zbrodni, ale nie ma ciała. Czy to, co mówi większość jest prawdą?  Koniec powieści pokazuje, że życie jest nieprzewidywalne. To, co wydaje się oczywiste, wcale takie nie jest. 

    "Gra pozorów" jest wciągającą powieścią. Napięcie jest dawkowane stopniowo mimo gwałtownych zwrotów akcji.  Czyta się przyjemnie i szybko. Tytuł jest idealnie wpasowany w fabułę. Mottem powinny być słowa: nie oceniaj ludzi po pozorach. Zdecydowanie polecam.